Navi rano zwlókł tyłek z łóżka i
zerknął na zegarek. 12. Noo, dobrze, że dziś sobota, inaczej brat by go
zabił.
Bycie młodszym braciszkiem trenera nie było takie najgorsze. Ot, miał troszkę więcej luzu, troszkę więcej zaufania ze strony kadry, ale też wiedział, że Rayne oczekuje od niego więcej niż od reszty, chociażby zaangażowania.
Przyglądając się swojej bladej twarzy w lustrze uznał, że pieprzy dzisiaj golenie. Wystarczy, że się wykąpie i nie będzie czuć od niego piwem na kilometr. Ostatniej nocy ostro poimprezował z ładną brunetką.
Zaangażowanie? Jasssne. Od poniedziałku do piątku.
Bycie młodszym braciszkiem trenera nie było takie najgorsze. Ot, miał troszkę więcej luzu, troszkę więcej zaufania ze strony kadry, ale też wiedział, że Rayne oczekuje od niego więcej niż od reszty, chociażby zaangażowania.
Przyglądając się swojej bladej twarzy w lustrze uznał, że pieprzy dzisiaj golenie. Wystarczy, że się wykąpie i nie będzie czuć od niego piwem na kilometr. Ostatniej nocy ostro poimprezował z ładną brunetką.
Zaangażowanie? Jasssne. Od poniedziałku do piątku.
- Znowu Rayne wszystko zażarł -
jęknął Sky, lampiąc się w otwartą lodówkę. - Czy on serca nie ma?
- To trener. Oczywiście, że nie ma - Emma stała obok niego.
- Może pojedzie ktoś na zakupy. I tak trzeba je zrobić - wzruszył ramionami.
- Jasne, ja pojadę - zaznaczyła od razu Emma, unosząc łapkę ku górze.
- Mhm, ale mi się nie chce, twój brat jest zajęty, David nie wrócił na noc... no ja nie wiem, co się z tą drużyną dzieje.
- To trener. Oczywiście, że nie ma - Emma stała obok niego.
- Może pojedzie ktoś na zakupy. I tak trzeba je zrobić - wzruszył ramionami.
- Jasne, ja pojadę - zaznaczyła od razu Emma, unosząc łapkę ku górze.
- Mhm, ale mi się nie chce, twój brat jest zajęty, David nie wrócił na noc... no ja nie wiem, co się z tą drużyną dzieje.
Navi wtoczył się do kuchni.
-Cześć Sky, cześć kociaku. Co tam? Gdzie śniadanie?
- W d... sklepie - odpowiedział mu ładnie Sky.
Emma spojrzała sarnim wzrokiem na Navi'ego. Mhrrr... Seeeksi.
Odwróciła wzrok, chichocząc cichutko pod noskiem.
-Cześć Sky, cześć kociaku. Co tam? Gdzie śniadanie?
- W d... sklepie - odpowiedział mu ładnie Sky.
Emma spojrzała sarnim wzrokiem na Navi'ego. Mhrrr... Seeeksi.
Odwróciła wzrok, chichocząc cichutko pod noskiem.
-No cudownie. Mój brat znowu
wszystko zjadł? Pewnie rano przed siłownią podzielił się z Jace'em, a on dał
cześć Silver. No i Rayne wziął dla Ayu... Czuję się pominięty, zniechęcony i
porzucony - jęknął. -Ktoś mnie teraz powinien przytulić - dodał.
- Proszę. Ja po ostatnim meczu z
Wambas nadal czuję się pobity, zgwałcony i sponiewierany.
- Przytulić cię? - zainteresowała się blondynka, patrząc na młodszą wersję Rudego Dręczyciela.
- Przytulić cię? - zainteresowała się blondynka, patrząc na młodszą wersję Rudego Dręczyciela.
-Mocno - zachęcił Navi i rozłożył
ramiona. -Pamiętaj, że jest mi bardzo smutno. Ale nie jestem zgwałcony, mam
swój honor. Aczkolwiek, ty nie musiałeś się kąpać z Rayne'em jak byłeś
dzieckiem. Pomyśl, jak to zniszczyło moją psychikę.
Emma usiadła na kolanach Navi'ego
i przytuliła go do się, kładąc jego rudą makówkę na swoich piersiach.
- Ja tam bym się z nim chętnie wykąpał - zamruczał Sky i usiadł na blacie. - Emma jedziemy do sklepu. Wybierasz się z nią?
- Ja tam bym się z nim chętnie wykąpał - zamruczał Sky i usiadł na blacie. - Emma jedziemy do sklepu. Wybierasz się z nią?
Och Navi w tym momencie (no dobra,
całe swoje życie) kochał brata. Ale cóż, jego brat nie miał tak fantastycznych
cycków.
-A co to za sklep? Z bielizną? - zapytał, z leciutkim uśmiechem na ustach. Objął blondyneczkę ramieniem w pasie i przytulił się do niej. Ehe. No on by już jej pokazał co to jest przytulanie.
-A co to za sklep? Z bielizną? - zapytał, z leciutkim uśmiechem na ustach. Objął blondyneczkę ramieniem w pasie i przytulił się do niej. Ehe. No on by już jej pokazał co to jest przytulanie.
Emma pogłaskała go po
główce.
- Handlowy, zboczeńcu - warknął Sky.
- Handlowy, zboczeńcu - warknął Sky.
-Ujdzie. A więc chodź, nadobna
niewiasto. Nie musimy się cisnąć MZKą, pojedziemy moim wozem. Mogę cię również
porwać, weźmiemy ślub w Las Vegas i uciekniemy kolonizować Saturn. Co ty na to,
kociaku?
Zaśmiała się.
- Jasne - cmoknęła go w nosek, a po sekundzie już jej nie było.
- Zrób jej coś, a urwę ci jaja, wsadzę do gardła, a potem ukręcę łeb.
- Jasne - cmoknęła go w nosek, a po sekundzie już jej nie było.
- Zrób jej coś, a urwę ci jaja, wsadzę do gardła, a potem ukręcę łeb.
Navi przewrócił oczami.
-Zgwałcę ją pośrodku centrum handlowego - burknął. -Jezu, Sky, to po prostu ognista blondynka. Nie fantazjowałeś nigdy o niej?
-Zgwałcę ją pośrodku centrum handlowego - burknął. -Jezu, Sky, to po prostu ognista blondynka. Nie fantazjowałeś nigdy o niej?
- Stary, ona jest dla mnie jak
siostra - przewrócił oczami. - Ogarnij lepiej ty się - jebnął go w ramię i
wrócił do swojego pokoju.
Emma czekała na Navi'ego w krótkich spodenkach, szerokiej bluzce na ramiączkach i trampkach.
Emma czekała na Navi'ego w krótkich spodenkach, szerokiej bluzce na ramiączkach i trampkach.
Siostra, ta, jasne, pomyślał,
zakładając na nosek ciemne okulary.
-Wyjdź za mnie, ślicznotko - zaproponował, widząc ją. -Wyjedziemy na wieś, zmienimy nazwiska i będziemy żyć z hodowli kapusty.
-Wyjdź za mnie, ślicznotko - zaproponował, widząc ją. -Wyjedziemy na wieś, zmienimy nazwiska i będziemy żyć z hodowli kapusty.
- Obiecujesz?
-Oczywiście, śliczna pani.
Otworzył dla niej drzwi auta i poczekał, aż wsiądzie, by je zamknąć. Zastanawiał się, czy w łóżku jest równie urocza. Chętnie by to sprawdził.
Otworzył dla niej drzwi auta i poczekał, aż wsiądzie, by je zamknąć. Zastanawiał się, czy w łóżku jest równie urocza. Chętnie by to sprawdził.
- To gdzie mój pierścionek? -
spojrzała na niego niewinnym wzrokiem.
-Pani wybaczy, zapomniałem -
westchnął. -Cóż ze mnie za rycerz!
Odpalił auto i wyjechał z parkingu.
-Nie jesteś tak wysoka jak brat - zauważył nagle.
Odpalił auto i wyjechał z parkingu.
-Nie jesteś tak wysoka jak brat - zauważył nagle.
- Co do naszego ślubu ma mój brat?
- uniosła brew.
Roześmiał się.
-Dużo, kociaku, bardzo dużo. Po pierwsze, jest twoim bratem.
-Dużo, kociaku, bardzo dużo. Po pierwsze, jest twoim bratem.
- Ale nie zabieramy go ze sobą w
podróż poślubną, co?
-Och może jeszcze miałbym mu
odstąpić swoją połowę łóżka? Mowy nie ma. Uwierz mi, nie starczyłoby dla niego
miejsca i czasu. I siły.
- Siły? - uniosła brew.
-Całą moją energię wykorzystałbym,
żeby tobie się nie nudziło - wyjaśnił. Okej, ta rozmowa go nakręcała. Awww, już
myślał, jak mógłby podczas 'zabawy' wykorzystać jej włosy. Zawsze lubił
długowłose blondynki. -Które centrum handlowe wolisz?
- To największe. Mają tam wszystko
- uśmiechnęła się. - To kiedy dostanę mój pierścionek? Trzeba ustalić datę
ślubu.
-Oj kociaku, jest jedna zasada, którą
wyznaję, a która oburzy Jace'a i Świętego Sky'a. Tak więc nie wiem, co ze
ślubem - powiedział z żalem i zaparkował pod centrum.
- O, żartowałeś... - wysiadła z
auta. Spochmurniała nagle.
-Wybacz, kociaku, ale żadnego
ślubu przed seksem - powiedział wprost. Był szczery i bezpośredni, no cóż.
-Chodzi mi nie tylko o zaliczanie panienek - wyjaśnił szybko - Ale o
dopasowanie. O poczucie tego CZEGOŚ. Można to nazwać skrzywionym romantyzmem,
ale widziałem wiele fajnych związków, które się rozpadły przez brak dopasowania
w łóżku.
- Aha - odpowiedziała tylko. -
Jasne, rozumiem - uśmiechnęła się sztucznie i wzięła wózek, do którego po
chwili wskoczyła. - Cherrissimo rządzi! - krzyknęła, wyciągając dłoń, która
ukazywała diabełka ku górze.
-Dlaczego to ja mam pchać? - zapytał,
ale posłusznie złapał za wózek i zaczął go pchać. -Chodź wykorzystamy całą kasę
na słodycze!
- Może dlatego, że jesteś facetem?
- prychnęła, poirytowana.
Ukucnęła w wózku i zaczęła wrzucać do niego pudełka płatków, ciastek, czipsów, podpasek i tamponów dla dziewczyn, a także dużo napojów, serów i chlebów.
Ukucnęła w wózku i zaczęła wrzucać do niego pudełka płatków, ciastek, czipsów, podpasek i tamponów dla dziewczyn, a także dużo napojów, serów i chlebów.
-Żelki! Żelki! - skandował Navi,
biorąc chyba z 10 paczek.
Emma wysiadła z wózka, kiedy
znaleźli się na dziale z owocami i warzywami. Brała z każdego rodzaju po trzy
kilo.
-Masz zgrabne nogi - powiedział
nagle Navi z uśmiechem. -Mogłabyś być modelką.
- Mogłabym - zgodziła się i
wpakowała do wózka kolejce kilogramy owoców.
-Nie interesowało cię to nigdy? -
zapytał, wrzucając do koszyka kilka sześciopaków piwa.
- Nie. A ciebie widocznie tak. Ile
ich miałeś? Dziesięć? Piętnaście? - zgadywała, idąc do przodu, w regał z
sokami.
-Ani jednej - odpowiedział
szczerze. -Proszę cię, są poza moim zasięgiem - dodał. -Moi rodzice to
nauczyciele akademiccy, w ich ślad poszedł mój brat, który jednocześnie z obroną
doktoratu prowadzi drużynę. A ja jestem tylko piłkarzem, który nie ma większych
ambicji, ot, czarna owca rodziny. Nawet moja pięcioletnia siostra ma zadatki na
małą mądralińską - powiedział z ciepłem w głosie. Okej, mógł być skur...
czybykiem w sprawach damsko - męskich, ale kochał swoją rodzinę.
- Aha.
A ten wywód co miał niby wspólnego z całą resztą?
Emma odeszła kilka(set) kroków dalej, w dział kosmetyczny.
A ten wywód co miał niby wspólnego z całą resztą?
Emma odeszła kilka(set) kroków dalej, w dział kosmetyczny.
No, to pozamiatane. Blondi nie
była widocznie zainteresowana aż tak bardzo. Cóż. Wywód miał jej pokazać, że
jest zwykłym facetem, który nie umawia się z modelkami czy aktorkami. Who
cares.
Podskoczył na dział dla zwierzaków i zgarnął dwa opakowania suchej karmy dla kota. Niedaleko ośrodka przybłąkał się jakiś kotek, więc rzucał mu czasami coś, co zostało z obiadu, a tak da mu coś normalnego. Zwierzaki były fajniejsze od ludzi, co zrobisz.
Podskoczył na dział dla zwierzaków i zgarnął dwa opakowania suchej karmy dla kota. Niedaleko ośrodka przybłąkał się jakiś kotek, więc rzucał mu czasami coś, co zostało z obiadu, a tak da mu coś normalnego. Zwierzaki były fajniejsze od ludzi, co zrobisz.
Emma zapakowała do wózka jeszcze
żel pod prysznic dla siebie. Przecież innym nie będzie kupowała, nie? Jeszcze
kupi im zły i co no.
-Wszystko? - zapytał, uśmiechając
się do niej. A gdy jakiś prostak popchnął ją, śpiesząc się do kolejki, złapał
ją w pasie, chroniąc przed upadkiem i posłał za tamtym gniewne warknięcie.
-Plebs.
- Mrrr - zamruczała pod wpływem
jego dotyku. Ach, Ach. - Chyba wszystko. Najwyżej sami będą musieli sobie kupić
- wzruszyła ramionami.
-No. Nie będziemy im usługiwać,
nie? - wciąż jej nie puszczał. Cóż, przyjemnie było ją przytulać.
- Właśnie. To chodźmy do kasy -
ruszyła w stronę kasy, gdzie było mniej ludzi, uwalniając się z jego uścisku.
Niech dostaje, ale niech nie myśli za dużo, o.
-Czekaj, kociaku - wsadził do
wózka jeszcze trochę czipsów i kilka butelek wina.
- Ładnie mnie nazywasz -
powiedziała, kiedy siedzieli już przy kasie. Ba, dotknęła paluszkiem jego
mostka, a potem brodę, aby unieść ją ku górze i cmoknąć go w szyjkę, kiedy
jakieś panny patrzyły na niego jak na świeże mięsko.
Oj, kociak lubił sobie pogrywać. W
tym momencie zapragnął jej jeszcze mocniej, ale też poczuł do niej większy
szacunek. Nie była 'jakąś tam blondi'. Miała charakterek, ot co. I to go
kusiło.
-Usta mam wyżej, księżniczko.
-Usta mam wyżej, księżniczko.
- Och, really? - uśmiechnęła się
do siebie, a potem wyciągnęła kartę na punkty. No co, Wisienkom się przyda.
Uśmiechnęła się do kasjera, a potem rozłożyła ekologiczne, materiałowe torby na
zakupy.
-Drażnisz się ze mną - powiedział
i musnął kciukiem jej kark, w jednym z erogennych miejsc. -No cóż - zabrał się
za pakowanie zakupów, gdy podeszła do nich grupa nastolatek.
-Ty jesteś Navi?
-Niiieeee, jestem jego bratem bliźniakiem, mam na imię Roman.
-Ty jesteś Navi?
-Niiieeee, jestem jego bratem bliźniakiem, mam na imię Roman.
- Navi jest zajęty - dodała Emma,
warcząc cicho. Jeba... głupiutkie idiotki. - Pakuj, Roman, ja zapłacę.
-Okej. Sorry, dziewczyny.
-Och, jasne... pozdrów go czy coś - poprosiła jedna i odeszła. Ale po chwili wróciła. -Też jesteś słodki - i podała mu karteczkę ze swoim numerem.
-Och, jasne... pozdrów go czy coś - poprosiła jedna i odeszła. Ale po chwili wróciła. -Też jesteś słodki - i podała mu karteczkę ze swoim numerem.
Emma uniosła brew, podając kartę
kasjerowi.
- No nieźle, Roman. Jeden meczyk, a sławny na całą galaktykę - odwróciła od niego wzrok, po czym wbiła kod.
- No nieźle, Roman. Jeden meczyk, a sławny na całą galaktykę - odwróciła od niego wzrok, po czym wbiła kod.
-Co zrobisz - kiedy dziewczyny nie
patrzyły, podarł karteczkę i wywalił. -Nie jestem zainteresowany.
- Nie jesteś? Ładna nawet była...
- wzięła paragony i ruszyła do wyjścia.
Navi uniósł brew. Miał na oku
ładniejszą.
Zgarnął torby i szedł obok niej.
-A ty? Masz kogoś?
Zgarnął torby i szedł obok niej.
-A ty? Masz kogoś?
- Siebie, brata, rodziców -
zaśmiała się.
Uśmiechnął się. I dobrze. Lubił
zdobywać kobiety, ale nie był świnią i nie wbijał się w paradę drugiemu
facetowi. Zasady.
Wieczorem wyskoczyli na imprezę. Rayne cały czas anegdotkami zabawiał Ayumi, co wzbudzało troszkę podejrzeć Navi'ego, ale nie miał czasu długo się nad tym zastanawiać. No cóż, nie kiedy Emma wyglądała tak ponętnie..
Wieczorem wyskoczyli na imprezę. Rayne cały czas anegdotkami zabawiał Ayumi, co wzbudzało troszkę podejrzeć Navi'ego, ale nie miał czasu długo się nad tym zastanawiać. No cóż, nie kiedy Emma wyglądała tak ponętnie..
Nooo, bo czarna, krótciutka
sukienka wyglądała wspaniale na niej. Na nogach miała botki na obcasach. Włosy
zostawiła rozpuszczone, a brokat, który użyła wraz z Silver, mienił się w
światłach klubu.
- No i on wtedy, że nazywa się Roman - roześmiała się Emma, a Silver poszła w jej ślady.
- Hej, chodź, zatańczymy - zawołała, po czym obie dopiły drinki i udały się na parkiet.
Na początku razem wirowały, trzymając się za łapki, albo jedna tańczyła tyłem do drugiej, a ich bioderka ocierały się o siebie. W końcu się rozdzieliły, a Emma spojrzała na stolik Wisienek. Odgarnęła włosy do tyłu, nadal tańcząc i patrząc na Navi'ego.
- No i on wtedy, że nazywa się Roman - roześmiała się Emma, a Silver poszła w jej ślady.
- Hej, chodź, zatańczymy - zawołała, po czym obie dopiły drinki i udały się na parkiet.
Na początku razem wirowały, trzymając się za łapki, albo jedna tańczyła tyłem do drugiej, a ich bioderka ocierały się o siebie. W końcu się rozdzieliły, a Emma spojrzała na stolik Wisienek. Odgarnęła włosy do tyłu, nadal tańcząc i patrząc na Navi'ego.
Och, rzuciła mu zaproszenie czy
tylko mu się wydawało? Dopił piwo i poszedł na parkiet. Zaczął tańczyć przodem
obrócony do niej. Miał na sobie t-shirt i czarne dżinsy, które podkreślały jego
długie, zgrabne nogi i niczego sobie tyłeczek.
Emma położyła jedną dłoń na jego
ramieniu, a drugą uniosła ku górze i zaczęła nią wywijać. Spuściła głowę, a
potem ją uniosła, cały czas kręcąc pupą.
Podobały mu się jej włosy, które
falowały w ciemnościach.
-Czekaj - zamruczał i obrócił ją tyłem do siebie, po czym przylgnął biodrami do jej bioder. -Tak lepiej - szepnął jej na ucho.
-Czekaj - zamruczał i obrócił ją tyłem do siebie, po czym przylgnął biodrami do jej bioder. -Tak lepiej - szepnął jej na ucho.
- Hm... - skoro tak bardzo tego
chciał, to Emma nie przeszkadzała sobie i ocierała się tyłkiem o jego krok, a
co. Uniosła łapki do góry i pogłaskała go po karku, opierając jeszcze tył głowy
o jego ramię.
Nawet nie ukrywał, że go
podnieciła. Był zadowolony, że Jace został w domu, bo nie lubił głośnych
miejsc. No cóż... Położył dłonie na jej brzuchu i zsunął w dół, przycisnął ją
do siebie, by poczuła, jak mocno jest napięty.
Blondynka spojrzała na jego
dłonie. Okej, on ją też podniecił, ale nie pójdzie mu tak łatwo.
Zsunęła się niżej, do samej ziemi, zakręciła biodrami, rozchyliła nogi, żeby potem znów je złączyć i z powrotem powędrować do góry.
Zsunęła się niżej, do samej ziemi, zakręciła biodrami, rozchyliła nogi, żeby potem znów je złączyć i z powrotem powędrować do góry.
-Jesteś najgorętszą laską w klubie
- szepnął jej na ucho. -Chcesz się założyć, że jak pójdę po piwo i drinka dla
ciebie, to zagada przynajmniej 4?
- Tylko w klubie? - nakierowała
sobie jego dłoń tuż pod linię piersi. - No to idź. Przynieś coś dobrego...
-Mhm... nie wiem, czy znajdę coś
lepszego od ciebie. A jeśli przyjdzie więcej lub mniej i przegram? - westchnął.
-Co ci będę musiał dać?
- Podobają mi się twoje usta -
zamruczała, odwracając się do niego przodem. Obrysowała je paluszkiem.
-Mogę ci dać nimi niebo - szepnął
jej na ucho.
- Świetnie. Zafundujesz mi
najlepszy pocałunek.
Nie dodała gdzie. Oj ciii...
- Idź już, pić mi się chce.
Nie dodała gdzie. Oj ciii...
- Idź już, pić mi się chce.
-Jasne, kociaku.
I poszedł do baru. Czekając, aż barman go obsłuży, obserwował szereg mężczyzn, którzy do niej podchodzili. Zagadało chyba z 6 w ciągu kilku minut.
I poszedł do baru. Czekając, aż barman go obsłuży, obserwował szereg mężczyzn, którzy do niej podchodzili. Zagadało chyba z 6 w ciągu kilku minut.
A ona wszystkim odmawiała. No co,
wolała Navi'ego, chociaż ten brunet był niezły...
Wrócił i podał jej drinka.
-Przegrałem - przyznał z uśmiechem. -Pocałować cię tu?
-Przegrałem - przyznał z uśmiechem. -Pocałować cię tu?
- Nie, zmywamy się do domu -
napiła się. Od razu duszkiem, a potem kaszlnęła. - Chodźmy.
-Sami? - uniósł brew. Mhm, to mu
się podobało.
- A co? Boisz się mnie? -
uśmiechnęła się zadziornie, po czym złapała go za rękę i pociągnęła do wyjścia.
-Ciebie? Kociaku, to co czuję, to
nie strach, tylko ekscytacja - uśmiechnął się szeroko.
Gdy szli do ośrodka, objął ją w pasie. Nooo, jak miała na nogach obcasy to wyglądali razem naprawdę dobrze; wysocy, ładni...
Gdy szli do ośrodka, objął ją w pasie. Nooo, jak miała na nogach obcasy to wyglądali razem naprawdę dobrze; wysocy, ładni...
Emma przytuliła się do niego i
pocałowała w ramię.
- Ale obiecujesz, że to będzie super pocałunek?
- Ale obiecujesz, że to będzie super pocałunek?
-Najlepszy w twoim życiu, skarbie.
Dam z siebie wszystko - obiecał.
Uśmiechnęła się tajemniczo. No,
taką miała nadzieję.
W końcu doszli do domciu, a Emma kierowała go do jego pokoju. Był sam, tak? A dziewczyny mogły w każdej chwili wrócić.
- To ci nie będzie potrzebne - szepnęła, zdejmując z niego koszulkę. A potem opadła na łóżko i wciągnęła jego zapach.
W końcu doszli do domciu, a Emma kierowała go do jego pokoju. Był sam, tak? A dziewczyny mogły w każdej chwili wrócić.
- To ci nie będzie potrzebne - szepnęła, zdejmując z niego koszulkę. A potem opadła na łóżko i wciągnęła jego zapach.
-Spodnie też mam zdjąć, królewno?
- zapytał miękko, zamykając drzwi na klucz. Tak na wszelki wypadek, oczywiście.
- Jeśli ci przeszkadzają... -
uniosła biodra, a potem spuściła nieco czarne majtki.
Uniósł brew.
-Miałem cię pocałować, kociaku.
-Miałem cię pocałować, kociaku.
- No właśnie. Ale nikt nie mówił,
gdzie konkretnie... Tchórzysz? - spojrzała na niego przebiegle.
-Ja? - prychnął i złapał ją za
nogi. Ostrożnie ułożył ją tak, by biodra miała na brzegu materaca, a nogi
zwisały luźno po bokach. Sam pomiędzy nimi ukląkł. -Tu? - zapytał, unosząc
brew, po czym musnął jej kolano ustami.
- Nie, wyżej... - rozchyliła nogi
i zamknęła oczy.
Zaczął z rozmysłem, powolutku,
rozpinać jej podwiązkę, a potem zsunął jej majteczki. Mmm. Naprawdę była drobno
zbudowana. Z uśmieszkiem chuchnął w jej kobiecość ciepłym oddechem.
Emma jęknęła cicho. Mhm, okej,
może to nie był dobry pomysł...
-Tutaj? - zapytał. Troszkę go
zaskoczyło, że nagle miał ochrypnięty głos.
- Mhm, właśnie tam - potwierdziła
cichutko.
-Wiesz, na jakiej pozycji mnie stawiasz,
kociaku? - zamruczał i przesunął językiem po wewnętrznej stronie jej uda. -Aż
żal, że mam używać tylko ust...
Przegryzła dolną wargę.
- Pocałunek, to pocałunek... pamiętasz? Miało być jak w niebie...
- Pocałunek, to pocałunek... pamiętasz? Miało być jak w niebie...
-Będzie, kociaku. Pozwól mi
chociaż używać ręki - poprosił, po czym pocałował miejsce tuż nad jej
kobiecością. -A będzie więcej niż jeden pocałunek…
- Zdaję się na ciebie...
No cóż, on miał doświadczenie, ona nie. On jej się podobał i mu na to pozwoliła. Oboje tego chcieli, więc o ch... kij im chodzi?
No cóż, on miał doświadczenie, ona nie. On jej się podobał i mu na to pozwoliła. Oboje tego chcieli, więc o ch... kij im chodzi?
Zręcznie położył sobie jej nogi na
ramionach. Tak, teraz była zdana na jego łaskę lub niełaskę. Przesunął językiem
po jej odsłoniętym skarbem, nawilżając go, po czym znów leciutko dmuchnął.
Emma jęknęła głośniej, zaciskając
piąstki na jego pościeli.
-Szzz, bo wpadnie tu twój brat
-zaśmiał się, po czym językiem dotknął twardej łechtaczki.
- Będzie myślał, że
przyprowadziłeś sobie dziewczynę - westchnęła, odchylając głowę do tyłu.
-Och, nie byle jaką. Najładniejszą
- uśmiechnął się i zaczął czubkiem języka ją drażnić.
Emma jęknęła głośniej. Znowu.
Okej, może jednak to był dobry pomysł. Sięgnęła dłonią do niego i pogłaskała go
po tej rudej szopie na głowie.
Gdy poczuł, że zrobiła się
wilgotna, wsunął w nią palec i zaczął nim powoli poruszać.
No teraz to już w ogóle była
wniebowzięta. Zacisnęła paluszki na jego włosach.
- Wybacz, nie chciałam cię pociągnąć - wymamrotała.
- Wybacz, nie chciałam cię pociągnąć - wymamrotała.
-Lubię ostre kociaki - zapewnił ją
i lekko zassał twardy "guziczek".
- Mhm - uniosła na chwilę głowę, a
potem znów opadła. Zaczęła oddychać coraz szybciej, czując przyjemne uczucie i
to gorąco w sobie.
Ssał ją, jednocześnie coraz
mocniej i szybciej poruszając palcem. A po chwili dołączył do niego drugi
palec.
Po chwili Emma zaszczytowała,
krzycząc i zaciskając palce na pościeli. Czuła, jak po jej ciele rozchodzi się
przyjemne uczucie rozkoszy.
Navi uśmiechnął się.
-Już dobrze, księżniczko? - zapytał, podciągając jej sukienkę i całując odsłonięty brzuszek.
-Już dobrze, księżniczko? - zapytał, podciągając jej sukienkę i całując odsłonięty brzuszek.
- Mhm... - odpowiedziała jedynie.
-Chciałabyś się odwdzięczyć?
- A czy to ja przegrałam zakład? -
spojrzała na niego w końcu.
-Och, zapytać nie zaszkodzi -
uśmiechnął się wesoło, z błyskiem w oku. Co miał zrobić, że był napięty? Okej,
sam sobie tez z tym poradzi.
Emma przyciągnęła go do siebie i
pocałowała leciutko w usta.
- To co? Kolejny zakład?
- To co? Kolejny zakład?
"Wyjedziemy na wieś, zmienimy nazwiska i będziemy żyć z hodowli kapusty." XD KOCHAM GO :D
OdpowiedzUsuń~Ayu