piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 1. Obóz szkoleniowy.



            Rayne wszedł do małego, uroczego pensjonatu, który wynajął specjalnie na potrzeby zapoznania się z drużyną oraz na przygotowanie ich do startu w Pucharze. Na dole technicy właśnie przekształcali piwniczkę w salę treningową, a że troszkę to trwa, mieli dzisiejszy wieczór tylko dla siebie. Jako trener dobrze wiedział, że drużyna musi integrować się nie tylko na boisku, więc każdy, tuż po przyjeździe, dostał koszulkę ze swoim imieniem oraz zaproszenie na wieczorek zapoznawczy. Zapowiadało się ciekawie.
- Raaayne! - Sky jebn... strzelił mu dłonią między łopatkami. - Masz, co miałeś mieć?
-Oczywiście – rudowłosy wskazał mu na skrzynkę piw, dwie flaszki, trzy wina i dziesięć drinków Sobieskiego, sprowadzonych z Polski.
- Świetnie - uśmiechnął się i klapnął sobie na fotelu. - Kiedy przyjdzie reszta? - zabrał się za wrzucanie czipsów do miski.
- Niektórzy już - Emma weszła do środka w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach. Usiadła obok niego i spojrzała na trenera. - Cześć, Rayne.
-Cześć, Em. Ładnie ci w koszulce naszego zespołu – pochwalił. –A gdzie twój brat?
- Dzięki. A Jace to nie wiem czy przyjdzie. On nie lubi takich imprez. Mogę spróbować go wyciągnąć, ale nic nie obiecuję.
-Chodzi o… - Rayne pokazał palcem brodę.
- O? - uniosła brew wyżej.
-Bliznę – powiedział cicho.
- Staramy się o tym nie rozmawiać, więc nie pytajcie.
Do pomieszczenia weszło rodzeństwo de Vardenowie, trzymając się za ręce. 
- Cześć - przywitali się się równocześnie, po czym usiedli na kanapie, Silver między nogami Davida. No cóż, byli nierozłączni. Tylko do łazienki chodzili osobno.
-Jasne. Zaraz go tu przyprowadzę, zaufaj mi – poklepał Emmę po ramieniu.
            Wyszedł, pozostawiając ich pod opieką Sky’a. Zaraz po wyjściu trenera do środka wszedł Elijah i Ayumi.
-Cześć wszystkim – przywitała się panna Sakai, siadając obok de Vardenów. –Fantastyczny upał. Wyobrażacie sobie, że 100 lat temu oni grali w takich warunkach?
- Tak bywa - Silver uśmiechnęła się do niej. - Dobrze, że teraz jest inaczej.
-Noo. Nie wyobrażam sobie gry w takich warunkach – Elijah usiadł naprzeciwko nich. Miał krótko ścięta, kasztanowe włosy i lekką wadę zgryzu, która dodawała mu uroku. Silver, widziałem, jak grasz. Byłaś niesamowita. Biedny bramkarz nie miał szans.
- No, nie miał - David cmoknął Silver w czubek głowy. Niech ten wypłosz spada, ot co.
- Cześć wszystkim - do środka weszła Caroline, czarnowłosa zawodniczka na rezerwie. Usiadła po drugiej stronie Sky'a i uśmiechnęła się do nich nieśmiało.
            Ayumi wychyliła się, gdy do salonu weszło trzech mężczyzn. Wszyscy trzej nawijali o tej samej książce.
-Nie wierzę, że byłeś jej autorem – Jace niemalże uśmiechnął się do Rayne’a. –Oprawiłem ją nawet. Jest genialna.
-Zawstydzasz mnie. Mało osób interesuje się skrajnymi Fluxami. Nie wiedziałem, że to twoja pasja.
-Musisz być niesamowicie inteligentny – dodał Navi, uśmiechając się do niego ciepło. Cóż. Był podobny do brata nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Wiedział, czego potrzebował Jace: odrobimy więcej pewności siebie. Zauważyli jednak szybką zmianę na jego twarzy, gdy dostrzegł Silver. Jakby nagle zaczął się krępować. I umilkł.
Rayne poklepał go po plecach.
-Siostra trzyma ci miejsce, co nie, Em?
-Cześć, siostra. Cześć wszystkim – dodał głośniej, wkładając ręce do kieszeni spodni. A tam obracał między palcami monetę.
- Jasne, że trzymam. Siadaj, brat - Emma poklepała miejsce obok siebie. 
- No dobra - Sky wstał. - Najpierw się przedstawiamy, czy po kieliszeczku? 
Emma zaśmiała się.
- Alkoholik. 
- Czepiasz się, kochana.
-Niech każdy powie, jak ma na imię, ile lat i od jak dawna jest uzależniony – zażartował Rayne, siadając na fotelu. –A więc, jestem Rayne Abigail, mam 25 lat, będę was dręczył na jawie i w śnie.
- Dosłownie - dodał Sky, nadal stojąc. - Sky Hell, 23 lata, napastnik. Ukończyłem Yale - dodał z dumą. - Piłką zająłem się w wieku pięciu lat, więc myślę, że nie ma najgorzej.
-Ayumi Sakai, niecałe 18 lat. Ukończyłem nudną szkołę dla panienek, ale byłam tam w drużynie piłkarskiej. Mój brat pracuje dla Stowarzyszenia.
-Elijah Wood, 22 lata, gram w piłkę tak, jak grał mój tato – wzruszył ramionami. –Nic wielkiego.
- Emma Matthews. 19 lat. Uczę się w szkole online. Chcę zdobyć puchar.
- Silver de Varden.
19 lat. Uczę się. Nie mam pojęcia co będę robić w przyszłości, dlatego chciałam zagrać w drużynie. Ale będę się starać - spojrzała na Rayne'a.
- David de Varden. 19 lat. Również się uczę. Gram od dziesiątego roku życia. I potrafię skrzywdzić, jeśli któryś z was się dobierze do mojej siostry - spojrzał na Jace'a i Elijah.
Elijah uniósł łapki.
-Mam dziewczynę, przyjacielu – powiedział z uśmiechem.
Jace tymczasem ostro się zarumienił i chrząknął cicho. Wpierw zerknął na siostrę, potem na trenera.
-Jace Matthews – powiedział cicho, ale pewnym głosem – 25 lat. Studiowałem medycynę, specjalizacja chirurg. W piłkę grałem od dziecka z Emmą…
Jego siostra uśmiechnęła się radośnie.
- Caroline Glee, 20 lat. Zawsze chciałam grać na Stadionie Genesis i używać fluxa.
-A więc ogromnie miło mi was przywitać w naszej drużynie. Nieletni mają soczki, letni mają alkohol. Zapoznajmy się ze sobą dobrze – poprosił Rayne. –A od jutra zaczniemy trenować.
- I Annie Monroe - do pomieszczenia wpadła brązowowłosa dziewczyna, w koszulce z nazwą drużyny i podpisem 'technik'. - To ja będę się zajmować naszym sprzętem. 22 lata i właśnie skończyłam studia. Chcę podróżować z wami - usiadła obok pana trenerka.
-No, to teraz jesteśmy w komplecie. Pogadajmy o..

            Dwie godziny później, a także pół kraty piwa i jedną flaszkę mniej, atmosfera zrobiła się troszkę mniej napięta. Rayne usiadł wraz z Jace’em na podłodze i rozmawiali na temat Fluxów. Jego brat, Navi, spoglądał tymczasem na Emmę.
-Też się tym interesujesz? – zagadnął, nalewając jej wódki do kieliszeczka.
- Niiiie, wolę praktyczną stronę fluxów. Chcę szybować w górze - zaśmiała się. - A ty, panie przystojny bracie trenera, Naaavi? - przeczytała napis na jego koszulce.
-Lubię czytać książki. Lubię szybować. Lubię baaardzo wiele rzeczy, Em – uniósł kieliszek w geście zachęty.
- Na przykład co jeszcze? - stuknęła kieliszkiem o jego kieliszek i wypiła.
-Hmm. Całowanie się – zaśmiał się cicho. –Ale szz, bo twój brat mnie opieprzy.
- Całowanie się? Mówisz, że to takie fajne jak wygląda? - poprawiła bluzeczkę, robiąc jeszcze większy dekolt.
-Och, no proszę cię. To jest magia. Po prostu czar – zamruczał.
Ayumi przysłuchiwała im się, bawiąc się swoim soczkiem. Okej, Navi, gdy Rayne nie patrzył, kapnął jej do środka troszkę wódki. No cóż. Ot, tyle z imprezy. Ale obserwowanie tych ludzi było fajne.
-Mam nadzieję, że nie chrapiesz – zażartowała, zwracając się do Silver.
- David nie narzeka - uśmiechnęła się do niej. - A ty? Jakieś dziwne przyzwyczajenia?
-Hmm. Chyba nie. Nikt nigdy ze mną nie spał – puściła jej oczko – A jak będziesz miała ochotę.. poszaleć, to mogę iść spać na kanapę – dodała ciszej. –Pełna dyskrecja.
- Poszaleć? - Silver uniosła brew.
Ayumi uniosła brwi.
-Taka ładna dziewczyna jak ty pewnie ma faceta – powiedziała z uśmiechem. –Chciałabym go poznać. Nie odbiję, spokojnie. Chcę tylko się zaprzyjaźnić – dodała, uśmiechając się do niej naprawdę ciepło.
- Nie mam chłopaka. Nie potrzebuję.
- No właśnie, jeszcze czego - prychnął David i poczochrał siostrze włosy.
-Och, przepraszam – powiedziała szczerze. No, brawo Ayu, piękne pierwsze wrażenie, pomyślała. –To co lubisz robić w wolnym czasie?
- Oglądać filmy, chodzić na spacery, grać w nogę. Pisać. I słuchać muzyki. I śpiewać. A ty, Ayumi?
-Lubię oglądać filmy, jak ty, i spacerować. Ale nie śpiewam – przyznała. –Z miłą chęcią posłucham ciebie.
            Jace zerknął na siostrę. Gadała z bratem trenera, chyba nic jej nie groziło. Korzystając z okazji, ze Rayne odpowiadał na smsa, dyskretnie zerknął na Silver. Nawet po 2 godzinach w dusznym pomieszczeniu wyglądała świetnie.
- Ja nie śpiewam publicznie.
- Nawet przede mną - wtrącił David.
- Przed lustrem. Jak jestem sama. Tylko i wyłącznie. Umarłabym, gdybym miała zaśpiewać publicznie. 
- Gadanie - Sky usiadł między Ayu i Silver-David. - Na pewno byś nie umarła. Pewnie bardzo ładnie by ci poszło. Zaśpiewaj.
- Sky, tak? - Silver spojrzała n niego.
- Mhm, ja.
- Myślisz, że potrafisz dodawać pewności siebie? You can't.
Sky westchnął teatralnie i dokończył piwko. 
- Chciałem wyjść na fajnego - pociągnął nosem.
-Jesteś fajny – zapewniła go Ayu. –Mathias mówił, że wiele razem w szkole przeszliście.
- Oj, wiele - westchnął znowu. - Cieszę się. Ale ja zyskuję przy bliższym poznaniu - zapewnił całą trójkę.
- No nie gadaj - westchnął cicho (tym razem) David. - Zobaczymy - uśmiechnął się tajemniczo.
-Wszyscy się zapewne bliżej poznamy – powiedział Elijah. –Ej, może w coś zagramy. Co powiecie na grę w butelkę?
- Jasne, ja gram - powiedział od razu Sky. - Chodźcie, będzie śmiesznie.
- Ja też gram - Emma spojrzała na Navi'ego, odgarniając blond włosy.
-To może jeszcze zagramy na całowanie się? – podsunął Navi. –Poznamy się tak blisko, że bliżej to już tylko intymnie,
- Odważny - skomentowała go Caroline i usiadła na podłodze.
Silver wstała i pociągnęła brata za sobą. Oni również usiedli na podłodze. Sky też to zrobił. Powoli zaczęło tworzyć się kółko.
Rayne poklepał Jace’a po kolanie.
-Chodź. Jak wszyscy to wszyscy.
-Ja.. chyba nie powinienem – powiedział cicho blondyn. Ciężko by mu było pogodzić się z obrzydzeniem w oczach którejś z tych dziewczyn. No i nie chciał kazać im się zmuszać.
-Daj spokój. Jesteś jednym z nas – Rayne w końcu doprowadził do tego, że koło było pełne, a butelka po winie wylądowała pośrodku.
Silver spojrzała na Jace'a z lekkim uśmiechem. Och, gdyby tak ona go wylosowała... albo on ją...
- Trenerze, czyń honory - powiedział Sky, siadając po turecku.
-Okej.
Rayne zakręcił butelką i padło na.. Sky’a.
-Chodź do mnie, stary – zaśmiał się.
- O matko, umyłeś chociaż zębiska, panie trenerze? - napastnik podniósł się i przyczołgał na środek kółeczka.
-Od kiedy je na ciebie ostrzę, to mam zawsze czyste. Trzeba korzystać z okazji – zamruczał i pocałował kumpla w policzek (hoho, to było dopiero pierwsze rozdanie).
- Lubisz grę wstępną, co? - roześmiał się, po czym usiadł z powrotem i zakręcił. - Emmciu, kochanie.
- No chodź tu - Emma nadstawiła pyszczek, a Sky cmoknął ją w czółko. A potem zakręciła i wypadło na pana przystojnego brata trenera.
-Czyń honory, milady. Ktory profil ci się bardziej podoba? – zapytał.
- Hm... przód wydaje się być całkiem interesujący - ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała prosto... w nos.
-Słodko – zaklaskała Ayumi. Navi zakręcił butelką i znów padło na Emmę.
-Przeznaczenie!
- Och, really? - uśmiechnęła się i znowu podeszłą na środek kółeczka.
Navi pocałował ją lekko w usta.
-Mówiłem ci, że to czary – szepnął. –Jace, to tylko gra. Nie bij mnie~!
-Spoko – powiedział cicho Jace. –Emma ma wolną wolę. 
- Słyszysz? - Silver spojrzała na Davida. - Ucz się. Też mam wolną wolę.
- To było wszystko, na co cię stać? - zapytała Emma, kręcąc butelką. Wypadło na Ayumi.
Ayu nadstawiła jej nosek.
-Stać mnie na więcej, ale są zasady, moja pani – powiedział z uśmieszkiem.
- Mam ci uwierzyć, że grasz według nich? - cmoknęła dziewczynę w nosek i uśmiechnęła się.
-Oczywiście. Ayu, dajesz!
Ona zakręciła i padło na Jace’a. Chłopak niemal natychmiast zbladł.
-Nie musisz – szepnął, siedział obok niej, więc usłyszała go tylko ona. Ale Ayumi tylko pogłaskała go po karku i klękła.
-Buziak dla pana blondyna – pocałowała go w policzek, tuż nad blizną. –Teraz musisz zakręcić.
I zakręcił. Silver. No, to teraz już nie był blady. Teraz był czerwony. Przynajmniej nie miał problemów z krążeniem.
Silver uśmiechnęła się. Przeszła na środek po kolanach.
- Ja chcę w usta - poprosiła, patrząc mu w oczy.
-Zasady są po to, by je łamać – powiedział Navi, patrząc w sufit. Ale na jego wargach błądził leciutki uśmieszek.
-O-okej – powiedział Jace i pocałował ją lekko, zaledwie wręcz musnął.
No, właśnie dlatego Silver przejęła inicjatywę. Pocałowała go troszkę mocniej, napierając na niego.
Odruchowo położył dłonie na jej talii i rozchylił usta, aby pocałować ją po francusku. Och, świat dookoła tak jakby nagle znikł. A on znów był przystojny, bez szpecących go blizn.
Dla niej był nieskazitelny. Dlatego położyła dłonie na jego policzkach i odwzajemniała pocałunek. To było takie mrrr, kiedy się o siebie ocierali...
- No taaak... Ayu, kręć jeszcze raz, bo widzisz, co się dzieje - chrząknął Sky.
-Okej. Niech się całują – powiedziała z uśmiechem. Zakręciła i padło na Sky’a. –No, panie ‘tylko-chciałem-być-fajny’.
- Czepiasz się - zaśmiał się i nadstawił łepek.
Pocałowała go leciutko w usta. Ale jakoś nie widziała ich w takiej pozycji, jaką teraz prezentowali Jace z Silver. Całowali się coraz namiętniej.
Sky nieco zdezorientowany odwzajemnił lekko pocałunek. Kiedy było już po wszystkim, spojrzał na nią, milcząc. 
- Łał - zaczął temat, żeby nie było, a potem szybko zakręcił butelką. Navi.
Ayumi lekko uniosła brwi. Okej. Nie chciała znać szczegółów. Nie to nie.
Navi nadstawił mordkę, podczas gdy Rayne rozlał wódkę once again.
Sky z całą swą czułością pocałował Navi'ego prosto w czubek głowy. 
- Na szczęście na boisku, stary!
-Za szczęście! – i pociągnął z kieliszka. Po zakręceniu padło na Jace’a. Navi uniósł brew. –Przeszkodzić im? Jak myślisz, Em? Może pocałuję ciebie w miejsce twojego brata?
- Spodobało ci się, co? - zaśmiała się i spojrzała na swojego brata. No, chyba bawił się w najlepsze, kiedy Silver usiadła mu na kolanach i dłonią pogłaskała jego tors. - Chodź tu, chodź tu, my lubimy niegrzecznych chłopców - zanuciła, spoglądając na Nava.
Jace zaborczo przytulił Silver, nawet nie zwracając uwagi na to, że Navi właśnie mocno pocałował jego siostrę. Władczo i pewnie, z nutką namiętności. Ajć, ta Emma była słodziutka.
Tak, tak, i oczywiście miała czym oddychać. Faceci.
- No kutfa, następni.
Rayne westchnął głośno.
-To kto następny? I tak są zbyt pijani, żeby to jutro pamiętać, więc dajmy im się całować na zdrowie.
- To może włączymy jakiś horror? - zaproponował David, podczas kiedy Sky spojrzał na Ayu, a potem pociągnął ostatnie łyki z butelki wódki.
-Chętnie. Może jak ludzie w filmie zaczną się drzeć, to ci tutaj się ockną – powiedział Elijah i zaśmiał się. –Słodcy są. Nakręcić ich? Żeby potem mieli co pamiętać…
Rayne parsknął śmiechem.
- To jest bardzo dobry pomysł - Annie uśmiechnęła się i podeszłą do biblioteczki. - Śmierć w łódce, Dom w głębi lasu, Piątek 13stego...
-Puśćmy coś NAPRAWDĘ głośnego.
- Jakieś pomysły?
Jace tymczasem przerwał pocałunek. Czuł, że jego wargi zrobiły się pełniejsze, tak jak wargi Silver. Hmm. To mu się podobało. Była naprawdę piękna.
-Chy-chyba ominęło nas kilka kolejek – powiedział cicho, wciąż trzymając ją na kolanach.
Silver wstała i pociągnęła go za sobą. Potem wyprowadziła z pokoju. I tak nikt nie zauważył. Na korytarzu pocałowała go znowu namiętnie.
            Był od niej wyższy, ale po pochyleniu się dawali radę. Powinien jej w tym momencie coś powiedzieć. Pewnie znała te banały typu „jesteś piękna”. Hmm..
-Jesteś niesamowita. Na boisku i tu..  i w ogóle – szepnął.
- Dziękuję - objęła go za szyję i przytuliła się do niego. - A do ciebie się fajnie przytula.
-Nawet bez zamykania oczu? – zapytał cicho. Delikatnie założył jej kosmyk włosów za ucho. Tu było ciemno. Czuł się swobodniej.
- A dlaczego miałabym zamykać? - uniosła głowę i położyła dłoń na jego policzku. - O to ci chodzi?
Zamknął oczy.
-Tak. Ale tobie nie przeszkadza?
- A dlaczego miałoby? One dodają ci uroku i drapieżności, mrrr - podrapała go po torsie i zaśmiała sie cicho.
To była dla niego nowa, ale ciekawa opinia.
-To… cieszę się – wyznał cicho i przytulił ją, opierając brodę na czubku jej głowy.
- No, powinieneś, bo właśnie powiedziałam ci, że mi się podobasz - zaśmiała się nerwowo.
-Ty mnie też. Ale zapewne podobasz się każdemu mężczyźnie, który ma oczy i nie myśli o butelce albo o sztucznej szczęce.. a i to możliwe..
- Ale oni nie podobają się mnie - uniosła głowę i cmoknęła go w brodę. - Tylko pamiętaj jutro, o czym tu sobie porozmawialiśmy. Lecę spać.
-Oczywiście. Dobranoc.. – pocałował ją w czoło. Głośno się nie przyznał, że wypił zdecydowanie za mało by o tym zapomnieć. Zwłaszcza o TYM.
- A może pójdziemy do ciebie i... - pogłaskała go po torsie i spojrzała na niego, przegryzając dolną wargę i uśmiechając się zalotnie.
Twarz Jace’a (i dolne partie jego ciała też) zalała krew. Silver proponowała mu seks, był tego pewien. Zrobiło mu się naprawdę gorąco i naprawdę duszno.
-Ja.. – chrząknął – Chętnie. Ale ja.. nigdy tego nie robiłem – wymamrotał.
- Och - Silver zdziwiła się bardzo. Takie ciacho jak on jeszcze nie uprawiał seksu? Hm... to lepiej dla niej. - Ja też nie.
Uśmiechnął się nerwowo.
No to się dopasowali.
-Może.. nie dziś. Nie na szybko – szepnął.
- Masz rację - przytuliła się do niego i uśmiechnęła. Spodobało jej się jego podejście. - Ale... już się nie mogę doczekać.
________________________________________
Z lekkim opóźnieniem, ale zaczynamy historię :)