niedziela, 3 czerwca 2012

.Prolog.


Dawno, dawno temu... a w sumie to tysiaczek lat później, czyli w 3012 roku, na Ziemi zebrał się tłum wiary, która chciała zostać piłkarzami. Grać w nowej drużynie pana Rayne'a A., zdobyć sławę i wygrywać mecze. Niestety, nie wszystkim mogło się to udać.
- Haha, co za sieroty - Sky wybuchł śmiechem, widząc niedołęgi, próbujące swoich sił w holotrenerze.
-Nie bądź wredny – powiedział cicho Rayne. –Nie wszyscy pracują dla Stowarzyszenia, jak ty.
- Nie wszyscy mają talent do grania w kopaną, jak ja.
-I twoją skromność. Ale za to chyba jestem wdzięczny losowi – przyznał rudowłosy trener i grzecznie poprosił chłopaka, który aktualnie prezentował swoje :możliwości”, by sobie odpuścił.
- Sky! - białowłosemu chłopakowi na szyję rzuciła się piękna blondynka o... no dość mocno widocznych kobiecych kształtach.
- Cześć, Em - przytulił ją do się i pocałował w głowę. 
- Jestem i przyprowadziłam brata. Nie chciał mnie puścić samej.
Rayne ponad jej ramieniem zerknął na wysokiego, wyższego nawet od niego (co przy 190 cm było sztuką) chłopaka. Jego twarz skrywał kaptur czarnej bluzy. Hmm. Podejrzany typek.
-Miło mi cię poznać, jestem Rayne – przedstawił się blondynce.
- Emma Matthews i zamierzam wstąpić do twojej drużyny - uśmiechnęła się radośnie. - A ten tu - przyciągnęła brata do swojego ramienia - to Jace.
-Ciebie również miło poznać, Jace.
-Nawzajem – chłopak miał duże dłonie, co Rayne zauważył, gdy ten ściągał kaptur. Ku zdumieniu trenera, od kącika ust, do dołu lewego policzka blondyna widniała cienka, jasna blizna. Na nosie miał okulary w czarnej oprawce. –Przyszedłem kibicować siostrze – mruknął.
- Ta, i obronić, gdyby ktoś chciał mnie zabić. Mogę teraz ja?
- Jeśli twoja kolej - Sky podał jej strój, a ona zniknęła w przebieralni. - A ty grasz? - spojrzał na Jace'a.
Znał Emmę już długi czas, ale nigdy nie poznał jej brata. Śmieszne.
-Pomagałem Em.
No. Trenował z nią. Ona strzelała, on bronił. Nikt nie zwraca uwagi na bramkarzy, Soł.
- Mhm...
Emma weszła do holotrenera i rozejrzała się. Ładnie tu. Boisko, błękitne "niebo". Z białymi chmurkami. I wielka przestrzeń dookoła murawy.
-Na jaką pozycję kandydujesz? – zapytał przez holołącze Rayne.
- Hm... obojętnie. Tylko nie bramkarz.
-Puszczę ci kilka programów, zobaczymy, na czym sobie poradzisz najlepiej – zasugerował i włączył odpowiednie „gry”.
No i jakoś sobie radziła. Nawet się nie zmęczyła. No, kondycję miała dobrą.
-Ładnie. Bardzo ładnie – mruczał pod nosem Rayne, a Jace w sercu poczuł dumę z młodszej siostry. –Spójrz, Sky. Ta dziewczyna ma potencjał.
- Ja to wiem - uśmiechnął się Sky.
I tak Emma kandydowała na pomocniczkę. 
- Mnie pasuje - powiedziała i oddała im strój. - Tylko, żeby jeszcze wygrać.
- Oj tam, oj tam. Dasz se radę. Kto następny?
Jace podał siostrze ręcznik i butelkę wody.
-Brawo. Pewnie się dostaniesz – pochwalił. Gdy na horyzoncie zauważył kilka dziewczyn, zaraz naciągnął kaptur na głowę.
- To teraz ty - powiedziała od razu. - Rayne, on jest świetnym bramkarzem.
-Nie.. nie jestem.
-Sprawdźmy – zaproponował Rayne.
Jace nie chciał. To łączyłoby się ze zdjęciem kaptura i pokazaniem się szerokiej publiczności…
- No idź już no - Emma wręc wepchnęła go do przebieralni. - Faceci.
            No okej.. Przebrał się i wyszedł na boisko. Tu pewnie grało się całkiem inaczej niż w domu (westchnięcie). No cóż. Najwyżej zrobi z siebie błazna i tyle. Zdarza się.
-Czy jest na sali ktoś, kto chce spróbować szczęścia z realnym bramkarzem?
- Ja.
Z tłumy wyszła wysoka czarnowłosa dziewczyna o ciemnych oczach. Puściła rękę chłopaka, który był strasznie do niej podobny. Podeszła do przebieralni, a po chwili już stała w holotrnerze. Związała włosy i puściła oczko Jace'owi.
On zarumienił się lekko i odwrócił wzrok. Kurcze. Jak mógł się skupić, skoro naprzeciwko niego stała taka piękność? Podziwiał jej zgrabną sylwetkę i urocze, kobiece krągłości, które przykuły jego wzrok. Zaprosiłby ją na kawę, ale takie jak ona, nie umawiają się z takimi, jak on…
Kiedy dziewczyna otrzymała piłkę, zaczęła biec z nią w stronę bramki. Po kilku metrach wokół niej pojawiła się zielona obłoczka, dzięki której wzniosła się wysoookooo w górę, zrobiła obrót wokół własnej osi i uderzyła w piłkę.
            Co prawda, udało mu się złapać piłkę, ale wraz z nią wpadł do bramki. Nie spodziewał się takiej siły uderzenia, więc z zaskoczenia poleciał do tyłu. Okej. Nie dosyć, że piękna, to silna i zdolna. Teraz na pewno nie miał szans.
-Łał, Flux – ucieszył się Rayne. Był pewien że ta mała trafi do drużyny. –Jace, żyjesz?
-Jakoś – mruknął.
- Łaał, dziewczyno, ja też tak chcę - zachwyciła się Emma. - Ja też tak chcę!
Czarnowłosa w tym czasie lekko upadła na ziemię. Podeszła do Jace'a i podała mu dłoń.
Wstał jednak bez jej pomocy.
-Dziękuję – mruknął, trzymając mocno piłkę. –Jesteś.. niesamowita – starał się odwrócić do niej bokiem, aby nie widziała blizny. Ale… kogo on chciał oszukać.
Spojrzała na swoją dłoń i ją cofnęła speszona.
- Taaak... Dzięki...
Jace nie wiedział, co powiedzieć. Od czasu pobicia unikał kontaktów z płcią przeciwną. Miał złe doświadczenia. Wszak odwracały one wzrok od jego twarzy, a potem, gdy widziały go bez koszulki, również ukrywały niesmak. A ona? Była za ładna, aby się od nich różnić.
-Jestem Jace – podał jej niepewnie dłoń.
- Silver - teraz ona nie podała mu ręki, odwróciła się i wróciła na środek boiska.
            No. I miał rację. Zacisnął dłoń w pięść. Co prawda, mógł ją obrazić tym, że nie skorzystał z jej pomocy, ale nie chciał się upokarzać jeszcze bardziej. I tak kobieta spuściła mu łomot…
-Chce, żebyście zagrali jeszcze raz. Silver, pokaż nam, co potrafisz. Jace, domyślam się, że już wpadłeś na to, co zrobić.
Silver spojrzała przed siebie. No, uraził ją.
Potem znowu zaczęła się zbliżać do bramki, ale trochę wolniej. Dopiero później przyśpieszyła i strzeliła do bramki.
            A Jace tym razem nie cofał się do tyłu, tylko na bok. I obronił.
-Brawo! Dla was obojga – powiedział z uśmieszkiem Rayne. –Możecie się iść przebrać.
- Brawo - chłopak podobny do Silver podszedł do niej i pocałował w czoło.
- Dzięki, David. Teraz twoja kolej.
Cóż, David de Varden nie używał jeszcze fluxa, ale poradził sobie równie gładko
            Nagle do środka wśliznęła się dwójka osób, ubranych w jednakowe, czarne kurtki. Co prawda, chłopak miał ją większą itp., ale no. Z daleka pomachał Rayne’owi i Sky’owi.
-Cześć, chłopaki – przywitał się z nimi Mathiasa Sakai.
- No cześć, Mat - przywitał się Sky.
Silver weszła do szatni i zaczęła się rozbierać.

Za nią wszedł tam Jace. Okej. Koedukacyjna szatnia. Najwyżej odwróci się do niej tyłem…
-Przepraszam za tamto ma boisku – zamruczał niewyraźnie, nie patrzac w jej stronę. –Nie chciałem cię urazić. Głupia męska duma.
- Spoko - zdjęła spodnie, zostając w samej bieliźnie.
Wzruszył ramionami. Przeprosił. No.
On również się rozebrał. Na jego torsie widniała kolejna blizna. Od serca, aż do linii bokserek nad spodenkami. Na sześciopaku rozszerzała się. Rana, która był jej przyczyną, zapewnie zagroziła poważnie jego życiu.
- Łał, coś zrobił? - zapytała nagle, pojawiając się obok niego znikąd. Wyciągnęła paluszki w stronę ała.
Zamarł. I się wydało..
-Bójka. W obronie kobiety – burknął i zerknął na jej dłoń. Jedyną osobą, która dotychczas dotykała blizny, była Emma i ich mama. Nawet dziewczyna, która przełknęła bliznę na twarzy, na widok tej po prostu wyszła.
- Byłą chociaż tego warta? - spojrzała na niego, unosząc głowę do góry, a potem znowu spojrzała na jego tors.
-Jeśli powiem, że zafundował mi to jej kochaś, to odpowiedź chyba będzie oczywista – powiedział cicho. Okej. I o czym miał z nią teraz gadać..?
- Ah... przykro mi, Jace - pogłaskała go lekko po tej największej bliźnie, a potem lekko cmoknęła w miejsce, gdzie się zaczynała, czyli serce
-N-niepotrzebnie – wykrztusił. Gdy poczuł jej usta na swojej skórze zrobiło mu się ciepło. –D-dzięki.
Po tych słowach złapał koszulkę i wyszedł z szatni. Na progu zatrzymał się tylko i pomachał jej nieśmiało.

-Poznajcie moją siostrę – powiedział Mathias, z dumą prezentując im podobną do niego, ale zdecydowanie ładniejszą dziewczynę.
- Cześć, jestem Sky - chłopak podał jej dłoń z szerokim uśmiechem na ustach.
-Cześć – przywitała się, odwzajemniając uścisk jego dłoni.
- Ayumi, tak? Miło w końcu cię poznać.
-Mnie was również. Mój brat tak wiele o was opowiadał.
Rayne przyjrzał się jej drobnej, kociej twarzyczce. No. Była ładna, to jej trzeba przyznać. Nie piękna. Ale interesująca.
-Rayne – musnął wargami jej dłoń, przedstawiając się.
Sky dźgnął łokciem Mata między żebra i ruchem głowy wskazał na Rayne'a.
-Łał. To ty jesteś tym najmłodszym doktorem nauk o fluxie w dziejach Stowarzyszenia? Ekstra – uśmiechnęła się do niego czarująco. –Mathias mi bardzo dużo o tobie mówił, prawda, braciszku?
-Oczywiście.
- Miiiłooość rooośnie woookół naaas - zanucił cicho Sky i roześmiał się.
-Jesteście tu dziś obserwować? – zapytał Rayne, przybierając formalny ton.
-Nie – zapewnił go Mathias. –Ayu chciała spróbować dostać się do waszej drużyny.
- Zapraszamy.
Emma spojrzała na nią i uśmiechnęła się.
            Ayumi przebrała się więc naprawdę szybko i zrealizowała wreszcie swoje największe marzenie – weszła na kwalifikacje do drużyny. Rozglądała się dookoła. Przestrzeni tu było od groma i troszkę.
-Sprawdzimy twoją celność – zakomunikował jej Rayne. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie; seksowny głos trenera w słuchawce był naprawdę przyjemny.
            Dryblowała, kiwała się, przerzucała piłkę. Była całe swoje życie w szkole dla dziewcząt (chociaż wieczorami prowadziła zgoła inne życie), ale tam grała w piłkę.
- Dobra jest - powiedziała Silver, w objęciach brata bliźniaka.
- Mało tu takich - dodał Sky i przyjrzał się "rodzeństwu". Really byli rodziną?
            Nagle Ayumi wzbiła się w powietrze. Jej Flux nie był zielony, jak Flux Silver. Był ogniście czerwony, przetykany czarnym dymkiem. Wykonała zgrabne salto, wkopała piłkę, i wylądowała miękko na trawie.
-OMG – powiedział cicho Rayne. –Jest silniejsza w kopaniu od ciebie, Sky.
- Greeeejt - przewrócił oczami, krzyżując łapki na piersiach. - Może jest silniejsza od ciebie, Ray - wytknął mu język.
-Nie zdziwiłbym się. To Żar. Jest gorąca..
-Rayne, mam nadzieję, że ten komentarz był odnośnie zdolności mojej siostry! – zaśmiał się cicho Mat.
- Chciałbyś - Sky uśmiechnął się do Mata.
-Macie tu pilnować mojej siostry, głąby kapuściane – zagroził im Mat. –Albo będziecie w Stowarzyszeniu myć podłogi.
- Nie nadużywaj swojej władzy, dobrze? Poza tym, jemu to powiedz. On wygląda jakby chciał... No.
-Rayne, waruj.
- Noo - zawtórował mu Sky i roześmiał się.

            Po pół godzinie, gdy Rayne wybrał całą kadrę zawodników, wyszedł na podium. Przez chwilę panowała wrzawa, ale w końcu wszyscy się uspokoili.
-Ogłosimy wam teraz listę osób, które trafiają do naszej drużyny i jeszcze dziś wieczorem wyjadą wraz z nami na Wenus, na obóz szkoleniowy – powiedział głośno i wyraźnie Rayne. –Bramka: Jace Matthews. Obrona: Emma Matthews i Navi Finn. Pomoc: Silver de Varden oraz Elijah Wood. Na ataku Sky Hell i Ayumi Sakai. Do rezerwy powołuję Caroline Glee oraz Davida de Varden.

2 komentarze:

  1. Hoho, zaczyna się ciekawie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. łooo :D w końcu nowe Chigiri! Yay!! Wszystko pięknie etc ale co tam do jasnej ciasnej robi Elijah Wood?!?! XD błagam niech ktoś mi to wytłumaczy... xd ~Menolly

    OdpowiedzUsuń